Paradise Cracked

Blog Możliwość komentowania Paradise Cracked została wyłączona 1

Paradise Cracked

O „Paradise Cracked” zrobiło się głośno już grubo ponad pół roku temu, kiedy to rosyjska firma Buka ogłosiła, że z przyczyn technicznych musi przesunąć premierę ww. tytułu na koniec 2001 roku. Oczywiście i ten termin nie został dotrzymany; ale cóż z tego – ciągłe opóźnienia utrwaliły jedynie nazwę „Paradise Cracked” w świadomości graczy. A to już połowa drogi do sukcesu; wszak ludzie sięgają zazwyczaj po gry, o których słyszeli nie raz i nie dwa razy! Wyznaczanie nierealnych terminów zakończenia produkcji wydaje się więc niezłą metodą na podtrzymywanie zainteresowania wśród coraz bardziej wybrednej gawiedzi (vide: „Warcraft 3” i „Duke Nukem Forever”). Sęk w tym, że o ile wielu ludzi dość trafnie przyporządkowuje „Paradise Cracked” do gatunku strategic RPG, to niewiele osób jest w stanie powiedzieć o tej grze coś więcej. Tymczasem okazuje się, że programowi temu daleko do „Baldur’s Gate” czy „Wizardry 8”. To raczej „Fallout: Tactics” i „Incubation” w jednym, czyli „Matrix” w polewie taktyczno-rolplejowej. Wiek XXI przyniósł światu przeludnienie oraz zagładę ekologiczną seks opowiadania.

Życie stało się niemiłosiernie trudne. Zanieczyszczenia i pyły uniemożliwiły normalne funkcjonowanie w miastach. Kwaśne deszcze, dziura ozonowa i ekstensywna gospodarka złożami surowców naturalnych zniszczyły całe połacie stałego lądu. Nic dziwnego, że wynaleziony przez naukowców z Doliny Krzemowej superkomputer wydawał się nadzieją na rozwiązanie wszystkich problemów. Otóż CyberBrain (bo tak się owe cudo nazywało) pozwalał podłączyć się do sieci niemal każdemu mieszkańcowi Ziemi i właśnie w niej, w morzu płynących tetrabajtów, spotykać się, rozmawiać, pracować, kochać się, a nawet wędkować! W cyberświecie nie było problemów z zanieczyszczeniami, a bezrobocie spadło do 0 procent. Każdy mógł robić to, na co miał ochotę, każdy też był na swój sposób bogiem. Odwieczne marzenie o powrocie do raju (tytułowy „Paradise”) wreszcie się ziściło!

Przysłowie mówi, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Lecz cyniczny Murphy dodaje: 'Nie ma też tego dobrego, co by złem nie odpłaciło’. Utopijny świat „Paradise Cracked” nagle zaczyna się łamać. Wpierw zwalnia postęp techniczny; po cóż bowiem tworzyć wynalazki, skoro ludzie osiągnęli już szczęście? Następnie spada poziom wykształcenia, średnie IQ, a później liczba małżeństw. Drastycznie maleje ilość rodzących się dzieci. Widmo klęski demograficznej i intelektualnej zagląda ludzkości w oczy. CyberBrain odkrywa ów efekt uboczny swej działalności i postanawia przeprowadzić ryzykowny eksperyment… Siedzisz w pokoju i hakujesz najsłabiej chronione kanały CyberSieci. Przez ekran przepływają tysiące bajtów składających się w mniej lub bardziej ważne informacje. Wtem wśród nich dostrzegasz coś dziwnego. Dane, który nikt nie powinien widzieć (stąd i tytuł „Paradise Cracked”)! Błyskawicznie kopiujesz je na bluelaserowy dysk, nie wdając się nawet w ich pobieżną lekturę. Z daleka dobiega cię sygnał policyjnej furgonetki. Szybciej! Szybciej! Upload completed! Krótki sprint do okna. Z tyłu dobiega walenie w drzwi i głośny okrzyk: 'Otwierać!’. I się zaczyna. Gracz – młody hacker, mieszkaniec świata inspirowanego twórczością Williama Gibsona i Philipa K. Dicka – jest w posiadaniu niezwykle cennych informacji. Jakich; na razie nie wiadomo, to odkryje nam fabuła gry. Wiadomo jednak, że gracz staje się zwierzyną; króliczkiem, którego należy ścigać, a zarazem tygryskiem, który musi drapnąć tych, co na drapnięcie zasłużyli. Główna historia (nieliniowa), stale rozwijający się bohaterowie (w tym implanty a la „Deus Ex”), sporo NPC-ów i dziesiątki różnych rodzajów urządzeń przypisują „Paradise Cracked” do gatunku RPG. Za elementy taktyczne odpowiada zaś rozwiązanie walk z napotkanymi przeciwnikami. W ruch pójdą pistolety, granaty, karabiny, strzelby i wyrzutnie rakiet. Na kark będzie można naciągnąć kamizelkę kuloodporną, na łeb założyć kask. Bardzo ciekawie prezentuje się system odpowiadający za odwzorowanie praw fizyki. Kto wie, może będzie on równie rewolucyjny jak ten z „Red Faction”! Otóż po raz pierwszy w historii tak wielkiego znaczenia nabierze ruch powietrza. Po wybuchu (granat, rakieta) silny podmuch tłucze szyby w oknach i przesuwa okoliczne przedmioty. Zdarza się też, że spycha ludzi z chodników, rzuca ich na ściany bądź nawet łamie im karki. Upadek z balustrady kończy się natomiast utratą przytomności… która nie zawsze oznacza koniec gry.

Program napędzany jest przez całkowicie trójwymiarowy silnik graficzny, napisany specjalnie na potrzeby programu. Na obrazkach nie wygląda on zbyt imponująco, jednak dzięki temu sprawuje się bardzo dobrze nawet i na słabych komputerach. Ponadto owa oszczędna grafika sprawdza się w przypadku gry w sieci (LAN, Internet), zaś całkowicie swobodnie przemieszczająca się kamera pozwala spojrzeć wszędzie tam, gdzie w danym momencie zajdzie potrzeba. Pozostaje nam czekać.

Author

Related Articles

Back to Top