O tym lepiej milczeć

Wallander serial szwedzki Możliwość komentowania O tym lepiej milczeć została wyłączona 50

Z Danielem Odiją, autorem wydanej w styczniu książki Kronika Umarłych, na temat szaleństwa, rodzinnego miasta i pisarskiej pasji rozmawia Grzegorz Butkiewicz

Kronika Umarłych to szósta Pana książka, powstawała długo, czy w związku z tym jest szczególnym osiągnięciem? Jak ją Pan postrzega na tle wcześniejszych dokonań? Choćby Tartaku?

Na pewno najtrudniej mi się ją pisało – ta książka prawie mnie zniszczyła, zarówno psychicznie jak i fizycznie. Pisałem ją jakieś pięć lat. Jest najbardziej osobista ze wszystkich moich dotychczasowych tekstów, no może obok Niech to nie będzie sen. Nie wiem, czy jest szczególnym osiągnięciem w mojej twórczości, ale na pewno to przełom. O ile Ulicę, Tartak, czy Szklaną hutę od biedy można wpisać w nurt prozy realistycznej, choć zawsze się temu sprzeciwiałem, o tyle Kronikę umarłych wpisać w ten nurt już na pewno nie można. Przede wszystkim temat jest inny. Do tej pory nie pisałem za bardzo o szaleństwie, nawet jeśli moi bohaterowie nie byli do końca normalni. Tu jednak szaleństwo jest głównym i jedynym bohaterem, nawet jeśli bohaterów jest kilkunastu.

Szaleństwo to temat trudny, ale obszernie prezentowany w twórczości literackiej wielu pisarzy. Jak narodził się pomysł, by go podjąć, czy inspirował się Pan innymi literackimi ujęciami tego problemu?

Pomysł nie narodził się z literatury, bo wtedy stworzyłbym tylko zapisany papier – nic więcej. Z życia się pomysł stworzył i na bieżąco z życiem był rozwijany, ale to smutny wątek i nie chcę go rozwijać… W ogóle trudno mi się o tej książce mówi, chyba najtrudniej. Andrzej Turczyński, doskonały pisarz polski, stwierdził, że nie jest to rzecz do mówienia, ale milczenia. Bardzo mi się podoba takie ujęcie problemu, jaki mam z Kroniką umarłych, a jednak nie milczę, lecz mówię. Sam nie wiem dlaczego, może jestem grzeczny i skoro się tego ode mnie wymaga, to próbuję wyjaśniać, tłumaczyć tak, żeby było jak najmniej nieporozumień? Ale to odrębna sprawa… Jeśli chodzi o inspiracje, to oczywiście jest tu też inspiracja prozą Kafki, Nabokova, filozofią Nietzschego, Ciorana, ale przede wszystkim poezja i życie, szczególnie życie – własne przeżycia i przeżycia bliskich były głównym zapalnikiem, który nakazał mi napisać tę książkę.

Powieść podejmuje również wątek historyczny: panowanie nazizmu, wydarzenia drugiej wojny światowej i wyzwolenie ziem odzyskanych. Wszystko to pozostawia rys na życiu bohaterów Kroniki Umarłych, młodych ludzi u progu XXI wieku. Co by Pan powiedział o związkach między historią, a tożsamością wykreowanych w książce postaci?

W Kronice Umarłych opisałem niemiecką rodzinę, szczęśliwą i przepełnioną miłością. Jednak ojciec, Jakub von Hohendorff, uwierzył w durną ideologię, która zniszczyła miłość, a w końcu całą rodzinę. Hohendorffowie stali się demonami przeszłości, które prześladują Agatę, jedną z bohaterek. Zaczęli żyć w czasach nam współczesnych, dla Agaty są równie dotykalni i prawdziwi jak jej mąż i dzieci. To obsesja Agaty, ale wcale nie wiadomo, czy jest wyłącznie urojeniem. Oczywiście, Kostyń jest miejscem, gdzie zderza się teraźniejsza rzeczywistość polska z niemiecką przeszłością. Ale historia w tej książce interesowała mnie głównie jako punkt wyjścia dla psychozy jednej z bohaterek. To nie jest żadne rozliczenie z przeszłością albo próba wyciągania „trupa z szafy”. Po prostu interesowało mnie zderzenie dwóch światów w jednym umyśle i wyjście ich poza umysł. Trochę tak jak w stanie szczególnie silnej tęsknoty, gdy prawie czujemy obecność osoby, za którą tęsknimy. Być może w Kostyniu istnieją miejsca, które tęsknią za przeszłością. O Kronice umarłych nie da się powiedzieć czegoś, co byłoby jednoznaczne. Zapraszam do interpretacji!

Nadmorska prowincja Kostyń, w której rozgrywa się fabuła powieści, wydaje się być „miastem przeklętym”, w latach wojny funkcjonował w nim podobóz koncentracyjny Stutthof. Współcześnie również nie jest żyć w nim łatwo. Skąd wzięła się tak ponura wizja miasta?

Z jednej strony można powiedzieć, że to wizja miasta przefiltrowana przez psychozy bohaterów, z drugiej, że to miasto wpływa na ich umysłowość. Kostyń to metafora szaleństwa. Tu wszystko jest możliwe. Wiele osób po przeczytaniu książki, uważa, że przy tworzeniu Kostynia inspirowałem się miastem, w którym się urodziłem i mieszkam. Nawet jeśli geografia i architektura po części przypominają Słupsk, nie jest to do końca prawdą. Inspirowałem się umysłami, które przekształcają rzeczywistość. Kostyń jest przekształcony. Nie ma takiego miasta na mapie Polski. Przynajmniej ja takiego nie znam.

Jakie są Pana plany literackie. Czy pracuje pan nad kolejnymi książkami bądź innymi przedsięwzięciami artystycznymi?

Nad książkami pracuję nieprzerwanie. Uważam, że dopóki jest życie, są i tematy. Chodzi tylko o to, by nie poddać się lenistwu, a to nie jest takie proste. Teraz może trochę mniej piszę, bo mam okazję zrealizować kilka projektów, które po cześci związane są z literaturą, a po części z muzyką. Razem z Marcinem Dymiterem, trójmiejskim muzykiem znanym jako Emiter, gramy cykl słuchowisk na żywo, zatytułowany „Słuchaj uchem”. To program głównie edukacyjny. Prezentujemy młodzieży (i nie tylko) słuchowiska oparte na prozie m.in. Bohumila Hrabala, Stanisława Lema, Brunona Schulza. Poza tym prowadzę warsztaty literackie na Uniwersytecie Gdańskim, a w ramach projektu „Ruchomy pamiętnik” zbieram opowieści mieszkańców Słupska, którzy pamiętają pierwsze lata powojenne w Słupsku – z ich opowieści chcemy z Marcinem Dymiterem nagrać słuchowisko, które wskrzesi lata 1945-55, a z Ludomirem Franczakiem – artystą multimedialnym – chcemy wydać książkę z przytoczonymi wypowiedziami pierwszych słupszczan… Próbuję też pisać scenariusze… Mam dużo pracy i cieszę się z tego!

Życzę satysfakcjonujących rezultatów i dziękuję za rozmowę.

Daniel Odija (ur. 1974) – prozaik, dziennikarz. Autor powieści Ulica (2001), Tartak (2003) i Niech to nie będzie sen (2008) oraz zbiorów opowiadań Podróże w miejscu (2000) i Szklana Huta (2005). Tartak znalazł się w finale Nagrody NIKE 2004, był również nominowany do Nagrody im. Józefa Mackiewicza. Odija publikował m.in. w antologiach literatury współczesnej „Gazecie Wyborczej” i „Tygodniku Powszechnym”. Tartak przełożono na język francuski, niemiecki i ukraiński.

Author

Related Articles

Back to Top